Każdy z nas jest kimś niepowtarzalnym i jedynym w swoim rodzaju. Z własnym bagażem doświadczeń, z własną historią, z własnym charakterem. Dlatego tak nie lubię, gdy ktoś niepytany o radę zaczyna mi mówić, co by zrobił na moim miejscu. Skąd ktoś kto nie przeżył mojego życia i nie był nigdy w mojej głowie i w moim sercu ma wiedzieć, co by zrobił na moim miejscu?
Są oczywiście czasem takie sytuacje, gdy i ja sama nie bardzo wiem co i jak powinnam zrobić. Mogę poprosić wtedy przyjaciółkę, czy kogoś bliskiego, by mi poradził znając mnie i moją sytuację z jakimś problemem. Są sytuacje, gdy faktycznie chciałabym, by ktoś z boku spojrzał na coś i i powiedział mi jak on to widzi, bo to pozwala czasem złapać inną perspektywę i ułatwia podjęcia własnej decyzji.
Na każdą sytuację możemy patrzeć zupełnie inaczej przez pryzmat tego, czego sami doświadczyliśmy, czy wiedzy, którą posiedliśmy. I tak naprawdę nikt nigdy nigdy się nie dowie, co dokładnie odczuwa, czy myśli ktoś inny.
Dlaczego o tym piszę?
Bo chcę zwrócić uwagę na to, że po prostu jesteśmy inni.
Dlatego też zaczynając robić coś nowego, coś co poleciła nam inna osoba, czy coś co jest popularne w sieci, oczekujemy takich rezultatów o jakich pisze, czy mówi ktoś inny. Napalamy się, że osiągniemy to samo, że będziemy tak samo wygadać, że będziemy tak samo szczęśliwi.
Tymczasem u nas nie musi być tak jak u innych. Dieta „cud” na której ktoś inny schudł w 2 tygodnie 5 kilo nie oznacza, że i u nas będzie tak samo. Najlepsze rady jak sobie radzić ze stresem też nie muszą akurat na nas zadziałać. To samo zachowanie w jakiejś trudnej sytuacji może przynieść zupełnie inny rezultat.
Dlatego porównywanie się z innymi jest bezsensowne. I to dotyczy tak naprawdę każdej dziedziny. Oto mamy środek wakacji. W tym roku troche innych z powodu pandemii, więc wiecej osób spędzia urlopy w Polsce. Dowiadujesz się więc, że koleżanka jedzie do super hiper wypasionego SPA na Mazurach, a jeszcze inni znajomi do ekskluzywnego hotelu nad morzem. I zaczynasz być mieć poczucie niedoborowości, bo inni mają takie fajne plany, a Ty po prostu jedziesz do rodziny na wieś, albo w ogóle w tym roku spędzasz wakacje w domu. Czujesz, że też powinnaś, czy powinieneś zaplanować coś nietuzinkowego, że plany innych są ciekawsze, że ich czeka prawdziwa przygoda, a Ciebie zwyczajny, niczym nie wyróżniający się wyjazd.
Tymczasem to w ogóle nie ma znaczenia, gdzie jedziesz. Nie ma znaczenia, gdzie jadą Twoi znajomi. Każdy jest inny. Jedni lubią góry, inni morze. Jedni lubią leżeć plackiem na plaży, inni cały czas by chcieli oglądać coś nowego. Jedni pragną luksusu, inni przygody z namiotem i plecakiem na plecach. Więc to wcale nie oznacza, że Ci, którzy będą się pławić w jakichś luksusach spędzą ten czas lepiej niż Ty na Pojezierzu, czy nawet w domu.
A jak to jest z wdrażaniem zdrowych nawyków?
Załóżmy, że zaczynasz biegać. Inni to robią, tak im świetnie idzie, więc chcesz i Ty. I super! Tylko często tacy początkujący biegacze od razu oczekują, że będzie im z tym dobrze, że po miesiącu, czy dwóch będą już w stanie spokojnie przebiec X kilometrów i to bez większej zadyszki. Patrzą na innych biegaczy i wydaje im się, że tamtym to jednak jakoś łatwiej to wszystko przychodzi, że tamci się tak nie męczą, lepiej wyglądają i w ogóle mają na to wszystko jakby więcej czasu i więcej talentu. Znasz to?
To wtedy najczęściej przychodzi zniechęcenie. Przestajesz czuć motywację i sens dalszych treningów, bo to – według Ciebie – nic nie daje. Oczywiście może się okazać, że bieganie nie jest dla Ciebie. Nie każdy przecież musi biegać. Można to zaakceptować i spróbować innej aktywności, która być może bardziej do Ciebie pasuje i bardziej Ci odpowiada. Ale niech nie zniechęcają Cię do tego Twoje „mikre” w Twoim własnym odczuciu postępy – w porównaniu z innymi. Nie ma sensu się porównywać.
My biegacze-amatorzy nie biegamy przecież by bić rekordy, choć oczywiście czasem warto powalczyć z samym sobą, bo dzięki temu się rozwijamy. Biegamy dla własnego dobrego samopoczucia, dla własnego zdrowia i kondycji. Dlatego jesli zaczniesz biegać to nie oglądaj się na innych, tylko biegaj dla siebie. Niech bieganie będzie po prostu Twoje. To Twój czas, Twoja aktywność i to Ty decydujesz jak, gdzie i kiedy chcesz pobiegać.
Zawsze powtarzam, by traktować siebie jak swojego najlepszego przyjaciela i robić dla siebie to co jest dobre. Bieganie to zdrowie (o ile robi się to z głową i nie przesadza z mocnym treningiem) i wolność. Tu naprawdę sama, czy sam ustalasz sobie reguły. Nie oglądaj się zatem na innych.
Wszystko jest w Twojej głowie. Świat jest dokładnie taki, jak o nim myślisz. Spójrz więc na swój świat okiem obserwatora. Nie zazdrość innym tego co mają, ale dziękuj za to co Ty masz. Nie oglądaj się na innych i nie porównuj z nimi.
Jeśli kogoś podziwiasz, możesz się tą osobą zainspirować. Inspiracja jest piękna! Inspiracja to natchnienie, to zapał twórczy. Ona wyzwala w nas motywację do działania, do zmian na lepsze. I to jest jej główna siła. A zatem warto czerpać od innych, inspirować się nimi, a następnie robić to samo, ale po swojemu.
A po swojemu to czasem jest zupełnie inaczej.