Dobry bulion jest dobry w każdą pogodę! Tyle, że gdy jest gorąco ma się raczej ochotę na bardziej „orzeźwiające” zupy niż gorący rosół. A że przed nami lato i moc świeżych warzyw to warto wykorzystać to bogactwo i zamiast klasycznego bulionu z makaronem wzbogacić go o różnie zielone dodatki i warzywa. Przykładem takiego dnia jest m.in. ramen, którego własną wersję już prezentowałam na blogu w tym wpisie.
Ostatnio korzystając z zapasów ugotowanego, pysznego bulionu postanowiłam właśnie wykorzystać go w postaci zupy na styl azjatycki wykorzystując to co akurat miałam w lodówce. Ponieważ kończy się powoli sezon szparagowy to wykorzystuję go na maksa pakując szparagi, gdzie się da. Dlatego też i w tej zupie ich nie zabrakło. A gdy skończy się sezon na szparagi będzie można w ich miejsce użyć fasolki szparagowej lub brokuła i zupa nadal będzie pyszna.
Szczypiorek i kolendra to typowe dodatki w daniach kuchni azjatyckiej i zazwyczaj mam je w kuchni, więc i w tej zupie ich nie zabrakło. Ponieważ nie każdy przepada za smakiem kolendry to spokojnie można ją zastąpić natką pietruszki, a nawet koperkiem. Będzie bardziej po polsku, ale będzie smakowicie, a o to w końcu chodzi.
Aby zupa była bardziej treściwa dodałam do niej zamarynowane tofu. Wiem, że nie każdy lubi tofu (takiego prostu z opakowania sama też nie lubię), ale muszę przyznać, że po poleżeniu w marynacie na bazie sosu sojowego z olejem sezamowym nabrało ono bardzo fajnego smaku i idealnie pasowało do zupy. Można je jednak zamienić na krewetki lub kawałki mięsa (jeśli je jesz) lub włożyć w ich miejsce więcej warzyw.
Dla podkręcenia smaku dodałam też połamany płat nori, ale on nie jest niezbędny. Można użyć innych glonów, albo w ogóle je pominąć. Można też dorzucić kilka liści szpinaku – wszystko wedle własnych preferencji i tego co akurat jest pod ręką.
Marynatę, która pozostanę po dodaniu tofu do zupy można wykorzystać i doprawić nią zupę. W szczególności jeśli bulion nie jest zbyt esencjonalny.
A oto przepis:
Zupa w stylu azjatyckim z marynowanym tofu (2-3 porcje)
Składniki:
- ok. 100 g makaronu (użyłam chow main, ale może być dowolny)
- 4-6 szparagów*
- cebulka dymka ze szczypiorkiem
- garść liści kolendry
- 1 opakowanie naturalnego tofu (u mnie 220 g)
- marynata do tofu: 3 łyżki sosu sojowego, 2 łyżki wody, 1 łyżeczka brązowego cukru, 1 łyżeczka oleju sezamowego
- ok. 1 l bulionu lub rosołu
- 1 płat nori (opcjonalnie)
*Po zakończeniu sezonu na szparagi można użyć fasolki szparagowej lub innych warzyw.
Składniki do zupy
Przygotowane składniki do zupy
Sposób przygotowania:
- Makaron ugotować zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
- Szparagi gotować na parze kilka 3-6 minut (w zależności od grubości), a następnie pokroić na mniejsze kawałki. Cebulkę i szczypiorek posiekać, a listki kolendry porwać na miejsce części.
- Tofu wyjąć z opakowania, odsączyć i delikatnie wytrzeć w ręczniku papierowym, by pozbyć się nadmiaru wilgoci. Pokroić w kostkę (mniej więcej 1,5 cm x 1,5 cm). Składniki marynaty wymieszać i wrzucić do niej pokrojone tofu. Wymieszać delikatnie i sprawdzić, czy tofu jest równomiernie pokryte marynatą (ja użyłam miski z płaskim dnem, więc miałam jedną warstwę kostek tofu polaną marynatą). Zostawić na ok. pół godziny lub dłużej (u mnie trwało to ok. 2 godzin), by tofu przeszło marynatą.
- Gotowy bulion podgrzać, a jeśli nie mamy bulionu to ugotować. Można też użyć (opcjonalnie) ekologicznej kostki bulionowej.
- W miskach układać: makaron, posiekaną zieleninę, pokrojone szparagi, tofu wyjęte z marynaty oraz kawałki połamanego płatu nori (jeśli używamy). Zalać gorącym bulionem. Można dodać do niego pozostałą marynatę wedle uznania.
Takie danie jest naprawdę pyszne, proste, a o ile mamy gotowy bulion to i szybko się robi. Tofu można zamarynować wcześniej, szparagi i makaron też mogą być wcześniej ugotowane i w momencie gdy nas nachodzi ochota wrzucamy wszystko do miski, podgrzewamy bulion, zalewamy i gotowe!
W sezonie na świeże i młode warzywa można eksperymentować z dodatkami. Można dodać cukinię, brokuła, kalafiora, zielony groszek, marchewkę! Co tylko podpowiada nam nasz smak i wena twórcza. Nawet zamiast makaronu można użyć ryżu lub kaszy, bo tu nie ma żadnych reguł i wszystko tak naprawdę pasuje.
Taka zupa to idealny obiad w dniu, w którym planujemy wieczorny trening – nasyci, ale jednak nie obciąży żołądka. Ja często stawiam właśnie na zupy, jako dania przedtreningowe i dobrze się to sprawdza. Zachęcam zatem do wypróbowania także tej wersji.